Pielęgnacja ust jest tak samo ważna, jak skóry twarzy czy ciała. Jeszcze jakiś czas temu często o tym zapominałam, nie używałam balsamów do ust, ani tym podobnych. Zmieniło się to jak usta zaczęły zmieniać się z dość ładnych w wysuszoną na wiór skorupę. Na początku oczywiście zastosowałam złuszczanie (peeling do ust Pat&Rub), a dopiero po tej czynności weszła w życie pielęgnacja.
Miałam już dość sporo produktów do ust - pomadki, balsamy, masełka i ciągle szukam czegoś nowego. O tych ostatnich dzisiaj będzie mowa. Mam porównanie nowego masła do ust z Bielendy, do osławionego już masła z Nivei.
Ja posiadam wersję "troskliwa brzoskwinia". Masełko zamknięte jest w plastikowe opakowanie, z wyciętym miejscem na palec w celu łatwiejszego otwarcia kosmetyku. Jak dla mnie jest trochę tandetne i może pęknąć pod wpływem upadku. Dodatkowo otrzymujemy także kartonik w który jest zapakowany powyższy okrąglak.
Producent zapewnia o właściwościach pielęgnacyjnych i regenerujących naskórek ust. W skrócie usta mają być po zastosowaniu masełka odnowione, miękkie, zdrowe, błyszczące i pachnące!
Konsystencja jest dość miękka i lekko się aplikuje na usta, aczkolwiek często zbyt dużą ilość.
Bez lusterka ani rusz! Masło nakładając na usta, dosłownie się na nich rozpływa i też tak bywa, że znajduje się poza konturem ust. Dodatkowo bieli usta nawet gdy zaaplikujemy małą ilość, a palce po aplikacji są wymazane w lepkim maśle. Potrafi zbierać się w załamaniach i wyglądać nieestetycznie. Można wyczuć dość tłustą warstwę. Myślę, że są to ważne informacje dla osób, które chciałyby używać go na co dzień.
Ja jednak kupiłam go z przeznaczeniem na noc. Nakładając masło na noc i to dość grubą warstwę nie martwię się o bielenie itp. Dla mnie jest najważniejsze całonocne nawilżenie ust, tak by rano wstać z nawilżonymi i gładkimi ustami. Ten o to bohater od siedmiu boleści, nie robi tego! Z początku używałam w dzień i kosmetyk został po 10 minutach przeze mnie zjadany, nawet gdy nic nie jadłam! W nocy masełko dość szybko znika z ust, a ja budzę się z suchymi wargami.
Dodatkowo smak jest okropny! Jak dla mnie gorzko - słodki, tak że po jednej aplikacji masła ma się ochotę schować go gdzieś na dno szuflady.
Cena: ok. 7 zł/15 g
Jednak wrócę do masełka z Nivea, o wiele lepiej się spisywało!
Miałyście? Używacie?
opakowanie ma fajne, ale jak widać to nie wszystko :/
OdpowiedzUsuńNo niestety :)
UsuńKusiło mnie kiedyś,ale dobrze,że go nie kupiłam.
OdpowiedzUsuńDzięki za ten wpis, właśnie się mocno zastanawiałam nad tym produktem.
OdpowiedzUsuńU mnie się nie spisało, chociaż z tego co widać u innych nie wypadło lepiej. Wystarczy spojrzeć na opinię na wizażu :)
UsuńNiestety zdarzyło mi się kilka razy, że opinia na wizażu była kompletnie inna niż moja. Kilka razy się też przejechałam, kupiłam coś wychwalanego i koniec końców oddawałam to "cudo" komuś innemu. Wolę posty na blogach, są bardziej personalne. :-)
UsuńNie sposób każdemu dogodzić :) Każdy ma inny rodzaj skóry, potrzeby więc różnie bywa z tymi opiniami :)
UsuńTo raczej się nie skuszę, też chcę masełko z Nivea :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się nie sprawdziło, ja posiadam błyszczyk pielęgnacyjny z tej serii i jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńdobrze, że jest lepsze od tego roztapiającego się masła :)
Usuńnie podoba mi sie juz sam sposob aplikacji ;/ smak pewnie tez by mnie zniechecił :P
OdpowiedzUsuńOj to chyba po nie nie sięgnę - szkoda że takie kiepskie :/
OdpowiedzUsuńnie przepadam za taką rozpływającą się formułą:)
OdpowiedzUsuńJa też nie, ale trzeba jakoś masełko wykorzystać :)
Usuń
OdpowiedzUsuńW takim razie czas udać się do Rossmanna po masełko z Nivei, skoro te jest takie kiepskie :3
Ja poczekam na nowe masełko z Nivei - borówkowe :)
Usuńja wolę to z Nivea :D
OdpowiedzUsuńMam masełko Nivea i przy nim zostanę :))
OdpowiedzUsuń