29 marca 2013

Wesołego!

Dzisiaj pisze tak na szybciutko, bo chciałam Wam złożyć życzenia. Dlatego też:

Wesołych Świąt Wielkanocnych
Smacznego jaja, mokrego (śnieżnego?) dyngusa
Zdrowych i radosnych świąt spędzonych w rodzinnym gronie
Kolorowych pisanek w koszyku i zajączka z czekoladkami.
Przydałoby się powiedzieć też 
ubranej choinki ale to nie te święta :)
I słońca dużo co by się ten śnieg roztopił !

Ja wrócę z recenzjami pewnie po świętach :)

26 marca 2013

Pielęgnacja twarzy bez toniku? Nie!

Kiedyś nie zwracałam uwagi na to czy przemywam twarz tonikiem czy nie. Było mi wszystko obojętne, do czasu... Odkąd trądzik na twarzy się pojawił a skóra zaczęła dawać we znaki łojotokiem zaczęłam szukać kosmetyków "przeciwtrądzikowych". I tak o to znalazłam swój ideał wśród toników. Jest to moje już 4 opakowanie.
Soraya Care&Control tonik przeciwtrądzikowy antybakteryjny.
Opakowanie to plastikowa butelka - 200 ml. Pasuje mi to, że jest przeźroczysta i wiem mniej więcej kiedy się skończy. Zamykanie na klik po jakimś czasie może się wyrobić i samo otwierać także lepiej zabezpieczyć taśmą jeżeli mamy zamiar zabrać tonik do kosmetyczki.
Otwór jest w sam raz, jednak jego konsystencja jak wiadomo to woda i przez nie uwagę może się zbyt dużo wylać.
I od razu tutaj podkreślam tonik jest bezalkoholowy! A przy cerze tłustej, takiej jak moja jest to bardzo ważne. Alkohol wysusza skórę a gruczoły łojowe dostają "sygnał", że łoju jest za mało i produkują go ze zdwojoną siłą. Więc zamiast sobie pomagać to błyszczymy się jak lampki choinkowe (śnieg w sumie jest to i choinka na święta może być).
Dlatego też i zapach ma nie alkoholowy tylko delikatnie pachnie trawą cytrynową, co jest bardzo przyjemne podczas aplikacji :) Co do zapewnień producenta to z wieloma się zgodzę. Na pewno odświeża i pielęgnuje skórę, po przemyciu twarzy tonikiem nie woła ona "pić!". Zauważyłam też, że gdy wstanę rano mam bardzo rozszerzone pory skóry, po toniku są one natychmiast zwężone i mniej widoczne. Co do zmniejszenia zaskórników i wyprysków nie wiem jak się odnieść, ponieważ stosuje antybiotyk i to po nim wszystko mi zanika. Ale na pewno nie powoduje powstawania nowych. Naskórek po tonizacji jest miękki a wydzielanie łoju zmniejszone <- czyli się aż tak bardzo nie świecę :)
Nie powoduje podrażnień, pieczenia (jak w przypadku alkoholowych). Czasami można czuć ściągnięcie skóry, ale nie zawsze.
Wydajność jest bardzo dobra. Przy codziennym używaniu (2 razy dziennie - rano i wieczorem) tonik starcza na ponad miesiąc :)

Cena: 11,99 zł/200 ml
Jest to mój stały bywalec w tej kategorii. A wy znalazłyście swojego?

Jak wam się podoba nowy nagłówek? :)

22 marca 2013

Latte?

O masce do włosów Kallos Latte to już chyba każdy słyszał a podejrzewam, że i używał :)
Jednak ja chciałabym też dodać te swoje 3 grosze. Ale od początku. Moje włosomaniactwo (w najmniejszy stopniu) zaczęło się od lipca 2012 r. a dokładnie od jednej próbki odżywki z gazety. I tu muszę przyznać z bólem, że wcześniej nie używałam odżywek, szampon i to wszystko. Zdawało mi się, że odżywka przetłuszcza i obciąża włosy. O w jakim byłam błędzie! No i się zaczęło: odżywki, maski, kuracje, kremy. Stan włosów się gwałtownie zmienił oczywiście na lepsze :) Jako, że prostuje włosy to każdy może sobie wyobrazić to, że wyglądały jak przysłowiowe "siano".
 Opakowanie to WIELKI pojemnik który mieści aż 1 litr maski. Niestety ale u mnie wieczko się nie dokręca, bo przeskakuje na gwincie. Zajmuje dosyć dużo miejsca, dlatego ja maskę przelewam do mniejszego pojemnika po balsamie do ciała.
Konsystencja jest dość rzadka, jednak nie aż tak żeby spływała z włosów. Kolor ma przeźroczysto - biały.
Zapach ma po prostu nieziemski. Połączenie mlecznej nuty ze słodkawym zapachem. Mi to się kojarzy z dzieciństwem i mlecznymi landrynkami :) Po otwarciu pudełka zapach roznosi po całej łazience.

A działaniem ja jestem zachwycona. Po stosowaniu odżywki z jedwabiem włosy stały się suche i matowe. Ja jako, że nie lubię wyrzucać nie dokończonych kosmetyków i tym bardziej ich marnowania wykończyłam całe opakowanie. Moje włosy wołały "nawilżenia!" i tak się zdecydowałam o natychmiastowym zastosowaniu maski. Po 2 dniach włosy odzyskały swój blask, były miękkie i delikatne w dotyku. Sytuacja została naprawiona! I jak to się ma po dłuższym okresie stosowania? No tak, że wygląd włosów diametralnie się zmienił. Zostały niemalże ożywione przez maskę. Kallosa stosowałam jako maskę na 10-20 minut lub jako odżywkę na 3-4 minuty. I w obu przypadkach sprawdzała się świetnie.
Nie ma problemu z rozczesaniem włosów, nie plączą się. No i jej wydajność. Maskę stosuje od września czyli od 7 miesięcy z małymi przerwami. A zostało mi jeszcze pół opakowania i nie oszczędzałam sobie. Dlatego teraz tylko jej używam :) Włosy są zadowolone :)
Cena: 13,90 zł / 1 litr ( w sklepie fryzjerskim)

A wy macie swój ideał do włosów ?

20 marca 2013

Satystyki + wujek google

Dzisiaj jako takiej recenzji nie będzie ale chciałabym Wam przedstawić jak wyglądają statystyki :)
Blog został założony 28 czerwca 2012 roku, czyli istnieje od prawie 9 miesięcy (jak ciąża!)
Wejść od tego czasu jest: 11395
Obserwatorów posiadam 142
Został stworzone 145 postów
Komentarzy zostawiliście 1606

I właśnie za to chciałam Wam podziękować ;* za to, że czytacie moje wypociny, że komentujecie :) Gdyby nie Wy na pewno nie pisałabym dalej bloga!

A teraz wujek google :)

okład butelką z ciepłą wodą na oko
czyżby oko podbite?
nazwy wszystkich kolorów
dużo tego jest np. burgund, khaki, petrol
klatki z podwójnym dnem dla królików
o takich to nie słyszałam
biżuteria bożena ziaja
ktoś nie zdecydowany?
jak założyć wkład na mopa z biedronki
to jest aż takie trudne?

Dużo tego nie ma :) ale po dziwnych hasłach trafiają ludzie na mojego bloga :)

18 marca 2013

Kreska nie idealna.

Wielbicielką eyelinerów stałam się jakiś rok temu, zaczynając od zwykłych płynnych skończywszy na malowaniu żelowym - pędzelkiem. Zawsze były to czarne kolory, aż któregoś dnia zachciało mi się granatowej krechy na oku. Wybór padł na eyeliner Oriflame Very Me.
Opakowanie to tradycyjna dla linerów płynych buteleczka zawierająca 3,5 ml płynnego eyelinera. Niestety "patyczek" którym notabene powinno się malować powiekę jest jedną wielką pomyłką, ale to zobaczycie dalej.
Ten właśnie patyk, bo inaczej nazwać go nie można, jest sztywny i dosyć ostry na końcu. Zero jakiejkolwiek giętkości co by gładko po powiece sunęło.
A efekt wychodzi dość marny:
Jak widać, kolor jest może i ładny, ale... Patyczek robi nieestetyczną smugę prześwitu w środku tej kreski. Co chce się zamalować, to jak uparte prześwit dalej wyłazi. Jak już uda się jako tako zamalować to kreska wychodzi bardzo gruba. Na oku wygląda jeszcze gorzej. Jedynym ratunkiem jest zastosowanie innego pędzla, który będzie miękki. Co do trwałości się nie wypowiem bo jakoś nie mogę do niego się przekonać.
Przepraszam za długą nie obecność ale nauka pochłania bez końca, dziś dermatologia :) :*


14 marca 2013

Blue lake czyli wiosenne niebo na paznokciach.

To, że lubię wszelkie odcienie niebieskości na paznokciach to powinnyście już zauważyć :) Od rozbielonego niebieskiego po granatowy (który uwielbiam) :).
Dzisiaj zobaczycie niebieski, którym dopiero zauroczyłam się stojąc przed szafą wibo i oglądając lakiery sygnowane przez koleżanki blogerki :)
Nazywa się Blue Lake i jest stworzony przez Gosię :)






Kolor jak dla mnie jest cudny :)Nie posiada żadnych drobinek, posiada wykończenie kremowe/żelowe, ja i tak nałożyłam na lakier utwardzacz, co by dłużej przetrwały :) Idealnie trafiony w mój gust, w zbiorach niebieskości tak czystego błękitu jeszcze nie miałam. Co do trwałości narazie się nie wypowiem ponieważ jest to świeży zakup. Jedyny minus jaki mogę zauważyć to, że jest bardzo gęsty, potrafi smużyć i wolno schnie. Skusiłam się oczywiście jeszcze na lakier Oleski :)

We wtorek otrzymałam paczkę z dalszej współpracy z Panią Bożeną z Marizy:
- masło do ciała Poziomka (nie mogę się doczekać kiedy zacznę używać bo pięknie pachnie)
- Utwardzacz do paznokcie 3 w 1
- kanarkowo żółty lakier

10 marca 2013

Targi kosmetyczne Beauty Forum 09.03.13 - zakupy

Dzisiaj więcej oglądania niż pisana. Jak czegoś nie wiecie to pytajcie. Najpierw moje zakupy a potem zdjęcia z targów :)
ZIAJA
FARMONA
FLORMAR
KOSMETYKOMANIA (SLEEK)
AR STYLE
EURO FASHION
SUN FLOWER
PEGGY SAGE
NIE PAMIĘTNY SKLEP Z OZDOBAMI :)

A teraz trochę zdjęć z samych targów, nie robiłam zbyt wiele bo nie było na to czasu. Szał zakupowy wziął górę :)






8 marca 2013

Maska algowa - co to takiego? jak używać

Maski były zawsze tego rodzaju kosmetykiem o którym najzwyczajniej zapominałam. Jak już zaczęłam używam to kilka razy i na tym koniec. Dzisiaj chciałam Wam opisać maski algowe, które zazwyczaj są rzadko stosowane w domach. Jednak ja je bardzo polubiłam.
Na początku kilka informacji z notatek o maskach algowych:

Maski algowe są bogatre w aminokwasy, polisacharydy, witaminy, jod i wiele innych mikroelementów przydatnych dla naszej skóry. Przykładowe działanie masek:
- nawilżające
- normalizujące
- odżywcze
-wygładzające
- regenerujące
- lecznicze

Maska algowa jest maską okluzyjną (brak dostępu powietrza do skóry), która występuje w formie proszku. Proszek należy rozmieszać z wodą do jednolitej masy, nałożyć na twarz poczekać określoną ilość minut i zdjąć w formie jednego płata ("odlewu twarzy") czyli jest to maska peel-off. Pod maskę można stosować serum lub ampułkę. Okluzję uzyskuje się poprzez ścisłe przyleganie brzegowe maski do twarzy. Woda która paruje ze skóry osadza się na wewnętrznej stronie maski i następnie znowu wchłania w skórę.

Nie będzie to recenzja maski ponieważ mam w domu tylko saszetkę na jeden raz. A jest to maska perłowa z bielendy.
Do rozrobienia maski używam gumowej miski i szpatułki. Nie powinno się używać metalowych misek czy łyżeczek ponieważ może zajść reakcja nie pożądana. Do tej akurat maski rozrobiłam 3/4 opakowania ale tylko na partie od oczu do brody. Na całą twarz razem z czołem musiałabym rozmieszać całe opakowanie 20 g.
Jest to akurat w tym przypadku biało-różowy proszek. Można spotkać także maski zielone, pomarańczowe lub niebieskie (wygląda się jak smerf)
Do proszku dolewamy zimną wodę (trzeba patrzeć na opakowanie ponieważ w niektórych maskach może być to ciepła woda). Ja zawsze robię to na oko, na opakowaniu jednak pisze 2,5 miarki proszku i 3 miarki wody. Miarka to 20 ml. I energicznymi ruchami szpatułki mieszamy maskę tak aby nie powstały grudki. Masa musi być jednolita
Konsystencja nie może być gęsta, ponieważ nie zdążymy nałożyć maski bo zastygnie szybko i będzie źle się rozprowadzała. Ale też nie może być lejąca się, ponieważ nie zostanie stworzona okluzja i będzie ściekać.
Nakładamy dość grubą warstwę tak aby wszystko tworzyło jedną całość. Staramy się aby brzegi były też grube ponieważ nie będą po zaschnięciu się kruszyć i lepiej się zdejmie. Na górnym zdjęciu maska jeszcze jest mokra (widać połysk).
Tutaj maska już zastygła całkiem i stała się matowa. Przy ustach i nosie widać, że jest cienka warstwa i zaczyna się łuszczyć. Jest uczucie lekkiego ściągnięcia, niektóre maski mają działanie chłodzące.
Aby maska lepiej zeszła ja zwilżam brzegi maski wodą. I następnie od dołu lub od góry powoli ściągam odrywając brzegi. Po ściągnięciu maska wygląda tak:
Jeszcze jak maska jest na całej twarzy odlew fajniej wygląda :) Można także maską zakryć usta lub oczy ( jeżeli ktoś nie ma klaustrofobii)
UWAGA!
Maski mokrej (nie zastygniętej) nie wlewamy do zlewu, ponieważ mogłoby to skończyć się zapchaniem zlewu. Ja zalewam miseczkę z resztkami maski i szpatułkę zimną wodą. Po odczekaniu kilki minut aż zastygnie wylewam wodę a maskę zeskrobuję do kosza na śmieci.

Duże opakowanie maski (ok. 200 g) starcza na 10 użyć na twarz. I nie należy tu oszczędzać bo inaczej nie będzie działać.
Używałyście ?

Jutro kierunek Warszawa i Targi kosmetyczne Beauty Forum. Będzie dużo zdjęć ale i mam nadzieje, że zakupów :)

Dzisiaj 8 marca więc życzę Wam kochane kobietki wszystkiego najlepszego ;* Abyście kwiatki od mężczyzn dostawały co dzień i  były zawsze uśmiechnięte :)

źródło

7 marca 2013

dzisiaj iście jedwabiście :)

Witajcie kochane ;*
Dzisiaj sobie trochę odpoczywam, bo ostatnio wszystko mnie dobija. Ale dzisiaj nie o tym. Chciałam Wam przybliżyć produkt otrzymany od BingoSpa w ramach I kwartału ponownej współpracy.
A jest to jedwabne serum do mycia włosów.
Z jedwabiem spotkałam się owszem ale w odżywce, po za tym nie zdarzyło mi się stosować nigdy serum do włosów, tylko zwyczajne szampony :)
Od producenta:
Bogate w proteiny jedwabiu serum BingoSpa  zwiększa zatrzymywanie wilgoci na powierzchni włosów poprawiając ich podatność na układanie, zapobiega ich elektryzowaniu, nadaje włosom elastyczność, miękkość oraz jedwabisty połysk.
Opakowanie to pojemnik zawierający tylko 150 ml serum, jak widać na zdjęciach powyżej naklejka po prostu nie wytrzymuje moczenia w wodzie i przy jednym ruchu palcem schodzi z butelki. Butelka jest dosyć sztywna ale nie przeszkadza to w wydostaniu produktu. Posiada nakrętkę którą uważam za duży minus ponieważ ciężko ją odkręcić mokrymi rękami, a jak się ma pecha to oczywiście potrafi się wyśliznąć z ręki. :) Lepsza byłaby pompka bądź zamykanie na klik.
Konsystencja jest lejąca, ma barwę cukierkowo różową :) Trzeba dość wolno wylewać serum z butelki bo potrafi za dużo wypłynąć. Dobrze wmasowuje się we włosy tworząc mega lekką pianę, którą bardzo polubiłam. 
Zapach jest no cóż... delikatny, nie drażniący ale przypomina mi płyn do prania podajże różowy "kłębuszek". Nie znaczy, że mi to przeszkadza. Z czasem go polubiłam :) Mojej mamie i babci zapach przypomina bardziej jakieś mydło.
Serum używam od około 2 tygodni i to co jest na zdjęciu starczy mi pewnie jeszcze na jedno umycie. Przypominam, że myję włosy co 2 dzień. Więc jak widać wydajność jest nie zadowalająca. Jak dla mnie pojemność produktu do włosów 150 ml jest zbyt mała. Wiem, że Bingo Spa ma w swojej ofercie jedwab do mycia i pielęgnacji włosów 1000 ml (bez słowa "serum") tylko nie jestem pewna czy to jest to samo.
A jeżeli chodzi o działanie to już Wam tutaj opisuje. Podczas mycia włosów wytwarza się lekka piana w naprawdę dużych ilościach, nie powoduje podrażnienia skóry głowy ani swędzenia. Po spłukaniu serum z włosów mamy wrażenie, że stały się one suche i matowe jednak taki efekt występuje przez krótki czas. Zazwyczaj po serum nakładałam odżywkę (Joanna jedwab odżywka wygładzająca lub maska mleczna kallos) i nie było problemów z rozczesaniem włosów. Serum świetnie oczyszczało włosy, nie obciążało ale za to sprawiało, że włosy były lekkie, miękkie i tak jak opisywał producent nie elektryzowały się.

Cena: 9zł / 150 ml.
Gdyby okazało się, że jedwab i jedwabne serum to jest to samo to z chęcią kupię ponownie. Jeżeli nie to długo bym się zastanawiała ze względu na słabą wydajność.

Serum możecie kupić w tym sklepie a dokładnie tutaj
Używałyście?