O masce do włosów Kallos Latte to już chyba każdy słyszał a podejrzewam, że i używał :)
Jednak ja chciałabym też dodać te swoje 3 grosze. Ale od początku. Moje włosomaniactwo (w najmniejszy stopniu) zaczęło się od lipca 2012 r. a dokładnie od jednej próbki odżywki z gazety. I tu muszę przyznać z bólem, że wcześniej nie używałam odżywek, szampon i to wszystko. Zdawało mi się, że odżywka przetłuszcza i obciąża włosy. O w jakim byłam błędzie! No i się zaczęło: odżywki, maski, kuracje, kremy. Stan włosów się gwałtownie zmienił oczywiście na lepsze :) Jako, że prostuje włosy to każdy może sobie wyobrazić to, że wyglądały jak przysłowiowe "siano".
Opakowanie to WIELKI pojemnik który mieści aż 1 litr maski. Niestety ale u mnie wieczko się nie dokręca, bo przeskakuje na gwincie. Zajmuje dosyć dużo miejsca, dlatego ja maskę przelewam do mniejszego pojemnika po balsamie do ciała.
Konsystencja jest dość rzadka, jednak nie aż tak żeby spływała z włosów. Kolor ma przeźroczysto - biały.
Zapach ma po prostu nieziemski. Połączenie mlecznej nuty ze słodkawym zapachem. Mi to się kojarzy z dzieciństwem i mlecznymi landrynkami :) Po otwarciu pudełka zapach roznosi po całej łazience.
A działaniem ja jestem zachwycona. Po stosowaniu odżywki z jedwabiem włosy stały się suche i matowe. Ja jako, że nie lubię wyrzucać nie dokończonych kosmetyków i tym bardziej ich marnowania wykończyłam całe opakowanie. Moje włosy wołały "nawilżenia!" i tak się zdecydowałam o natychmiastowym zastosowaniu maski. Po 2 dniach włosy odzyskały swój blask, były miękkie i delikatne w dotyku. Sytuacja została naprawiona! I jak to się ma po dłuższym okresie stosowania? No tak, że wygląd włosów diametralnie się zmienił. Zostały niemalże ożywione przez maskę. Kallosa stosowałam jako maskę na 10-20 minut lub jako odżywkę na 3-4 minuty. I w obu przypadkach sprawdzała się świetnie.
Nie ma problemu z rozczesaniem włosów, nie plączą się. No i jej wydajność. Maskę stosuje od września czyli od 7 miesięcy z małymi przerwami. A zostało mi jeszcze pół opakowania i nie oszczędzałam sobie. Dlatego teraz tylko jej używam :) Włosy są zadowolone :)
Cena: 13,90 zł / 1 litr ( w sklepie fryzjerskim)
A wy macie swój ideał do włosów ?
Ja nie mam swojego ideału do włosów, jednak bardzo lubię maskę z Alterry z granatem, właśnie mi się skończyła i będę musiała się pofatygować do Rossmanna po kolejną. Na tę maskę z Kallosa czaję się już od jakiegoś czasu i muszę ją w końcu zamówić na allegro :)
OdpowiedzUsuń1 litr maski to dla mnie chyba trochę za dużo, mam litrowy szampon i męcze się już z nim tyle czasu,że już mi się zdążył znudzić...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSłyszałam wiele dobrych opinii na jej temat.
OdpowiedzUsuńCzytałam wiele pozytywnych opinii, sama nigdy nie miałam. Ostatnio testuję inne, mniej znane marki :)
OdpowiedzUsuńRueber, o których już wspominałam, Tahe i Grazze :) o których niedługo :)
UsuńPozdrawiam...
ja ciągle szukam ideału dla swoich włosów ;) i wydaje mi się, że jestem na całkiem dobrej drodze ;D może kiedyś przetestuję ten produkt ;)
OdpowiedzUsuńMatuńku jak tu ślicznie <3
OdpowiedzUsuńTa maska zawsze rekompensuje moim włosom jakieś nieudane testy, więc w moim zbiorze kosmetyków jest na stałe!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tę maskę. Ona chyba nigdy mi się nie skończy heh ;)
OdpowiedzUsuńkocham tą maskę, mam mniejsze opakowanie i nie umiem zużyć :)
OdpowiedzUsuńnie miałam okazji używania tej maski, ale widziałam ostatnio takie wielkie opakowania innych podobnych w hebe za jedyne 10 zł :D
OdpowiedzUsuńczytałam wiele pozytywnych opinii na temat tej maski, niestety nie widziałam jej nigdzie u mnie
OdpowiedzUsuńaktualnie mam dwa maskowe ideały
Rueber i drożdżową maskę rosyjską
Powiem szczerze, że ja też nie widziałam u siebie w sklepach tej maski. Ale znalazłam w hurtowni fryzjerskiej :)
Usuńo swietna jest ta maska! i tak bosko pachnie!
OdpowiedzUsuń