28 listopada 2013

Kolejne książki - czyli co kupiłam na znaku.

Cześć! ;*
Ostatnio coraz mniej mnie na blogu, a to z powodu kompletnego braku czasu. Dlatego też dzisiaj nie będzie recenzji a post mało ambitny. Czyli pochwalę się co ostatnio kupiłam - w kategorii książki.
Dla osób zarejestrowanych na portalu Lubimy czytać była specjalna promocja. Jeżeli dodało się do koszyka książki o wartości ponad 200 zł naliczany był rabat w wysokości 100 zł. I grzech było nie skorzystać :) Więc moja półka zapełniła się o 16 nowych tytułów.
Zacznę może od książek na które już dłuższy czas polowałam:
1. Stulecie chirurgów - Jugen Thorwald - czaiłam się na nią już dłuższy czas. Autor opisuje w niej początki chirurgii i to jak w tamtych czasach nie patrzono na higienę rąk, a narzędziem do operacji był nóż rzeźnicki. Niektórzy określają tą książkę horrorem który był kiedyś prawdą :) klik
2. Złote żniwa - Jan Tomasz Gross - wzięłam z ciekawości, bo gdy była jej premiera w mediach okrzyknięto ją książką "antypolską" podobnie jak film "Pokłosie"który praktycznie nie był reklamowany. klik

3. Zimowe Sny - Richard Paul Evans klik
4. Szczęście w cichą noc - Anna Ficner - Ogonowska klik
Oba tytuły zakupiłam na zimowe wieczory które są właśnie na tą porę roku. A to lubię najbardziej! Bo przecież nie będę czytać w lecie książek o zimie i świętach :)

5. Pomóc Jani - Michael Schofield klik
6. Zrozumieć bez słów - Nancy Rossiter- klik
7. Wiśniowy Klub książki - Ashton Lee klik

8. Słodki zapach brzoskwiń - Gaynor Arnold  klik
9. Słodsze niż czekolada - Shelia Roberts  klik
10. Słodki świat Julii - Sarah Allen  klik

11. Dom na plaży  klik
12. Jeżynowa zima  klik
13. Kameliowy ogród  klik
Wszystkie te książki są autorki Sarah Jio

14. Marzenia kate - Patti Callahan Henry  klik
15. Siedem kroków do szczęścia - Claire Cook  klik
16. Droga do domu - Karen McQuestion   klik

Zestaw 3 książek w wersji pocket kosztuje teraz 19,90 :) A są różne kombinacje tytułów :)

Jakie ostatnio książki czytałyście godne polecenia? Ja na jakiś czas mam już zapewnione książki do czytania :)


14 listopada 2013

Cukrowa słodycz Pat&rub

Witajcie ;*
Zaczynam pisać znowu regularne posty bo ostatnio coś się a raczej bloga zaniedbuje. Dzisiaj tą wieczorową porą chciałam Wam pokazać piling do ust firmy Pat&Rub i podjąć decyzje czy taki produkt kosmetyczny jest aż tak niezbędny do funkcjonowania.
 Na opakowaniu producent opisuje że produkt jest w 100% naturalny, nowoczesny i przyjemny. Delikatnie złuszcza, nawilża, wygładza.
Kosmetyk ten został laureatem InStyle Best Beauty Buys w 2012 roku oraz najlepszym dla urody w 2012 roku.
Piling choć dla mnie ta nazwa jest zbyt spolszczona, ale to nic. Więc tak widać duże kryształki cukru który wg. producenta pochodzi z brzozy i ma działanie przeciw próchnicze. Patrząc na skład mogę powiedzieć, że jest jak najbardziej naturalny. Podam go w szczegółach:
Xylitol - cukier brzozowy
Glycine Soja (Soybean) Seed Oil - olej z nasion soi
Citrus Aurantium Dulcis (Orange ) peel wax - masło pomarańczowe
Tocopherol (mixed) - witamina E
Beta - Sitosterol - fitosterole pochodzenia roślinnego
Squalene - skwalen w postaci olejku
Bixa Orellana Seed Oil - olej annatto
Citrus Grandis (Grapefruit) Peel Oil - olejek z grejpfruta
Citrus Grandis (Orange) Peel Oil - olejek z pomarańczy
Limonene - kompozycja zapachowa
Linalool - imituje zapach konwalii, środek zapachowy
Citral- imituje zapach cytryn, środek zapachowy

W okresie gdy panuje zimno lub upał moje usta są narażone na wysychanie i pękanie do takiego stopnia, że gdy nałożę kolorową pomadkę widocznie odznaczają się suche skórki. Nie wygląda to ładnie dlatego też muszę dbać o odpowiednie nawilżenie ust. A w tym także pomocny jest ten "piling".
Przed użyciem peelingu najpierw zwilżam wodą usta tak aby ich nie podrażnić mocnym pocieraniem. Następnie na palec nakładam odrobinę pilingu i masuje usta przez ok. 30 sekund. Następnie spłukuje usta wodą. Piling jest całkowicie jadalny, w smaku jak cukier z dodatkiem doku pomarańczowego, aczkolwiek nie radzę spożywać go w nadmiernych ilościach bo może zemdlić :)
Opakowanie czasami sprawia mały problem, gdyż jest to słoiczek zakręcany i podczas używania kryształki cukru wpadają w gwint pod zakrętką i może być problem z jego zakręceniem. Ponadto wybieranie palcem piilngu jest kłopotliwe ponieważ przynajmniej mi często się osypuje poza opakowanie. Wydajność jest bardzo duża bo już odrobina wystarczy aby wykonać zabieg na ustach.
Efekt jest zadowalający dlatego, że usta po pilingu są mega gładkie, suche skórki zostały zlikwidowane. Jeżeli chodzi o nawilżenie to efekt jest krótkotrwały bo jeżeli po pilingu nie użyjemy masła lub balsamu do ust nawilżenie będzie prawie zerowe. A zapach jest obłędny, pomarańczowy do cytrusowego i dosłownie kwaskowy.
Cena dla mnie jest trochę przesadzona bo 49 zł za 25 ml pilingu to wg. mnie zbyt dużo. Szczerze powiedziawszy podobny efekt tylko bez doznań zapachowym uzyskam przy użyciu zwykłego cukru białego.

Miałyście? Kupiłybyście za taką cenę?

(blogger zmienia kolor zdjęć i pogarsza jakość ;/)

12 listopada 2013

Ciemna zieleń gości na pazurach

Witajcie ;*
Mam chwile czasu, żeby napisać co nie co :) A pomyślałam, że jeżeli jest aura typowo jesienno - zimowa (temperatura nie ubłagalnie spada) to zaprezentuje Wam lakier który nadaje się na tą porę roku. W okresie jesienno - zimowym zazwyczaj stawiam na ciemne kolory w lakierach a odrzucam te neonowe, pastelowe.
A o to Hean z numerkiem 408.


Odcień tego lakieru to można powiedzieć, że zgniła zieleń wpadająca lekko w morski. Na początku swojej trwałości ma duży połysk a z czasem staje się on mniejszy co nie jest już takie ładne. Kryje nie do końca przy 2 warstwach. Na zdjęciach można zauważyć, że mogą prześwitywać białe końcówki. Jego trwałość określiłabym jako podstawową przy takich lakierach czyli 2-3 dni. Jednak mam jedno ALE : mianowicie przy zmywaniu lakieru z płytki paznokcia, bardzo barwi ową płytkę szczególnie wolny brzeg (biała końcówka staje się sino-niebieska) nie mówiąc już o skórkach, wałach paznokci i w ogóle całych rękach. Pod tym względem jest trudny do zniesienia. Także jeżeli macie ten lakier lub chcecie się w niego zaopatrzyć polecam nałożyć wcześniej bazę lub odżywkę pod kolor i wtedy tak nie będziecie miały kłopoty przy zmywaniu :)

Muszę teraz nadrobić zaległości przy Waszych blogach :)

5 listopada 2013

Żel oczyszczający od Kolastyny.

Witajcie ;*
Dawno mnie tu nie było ale postaram się nadrobić zaległości zarówno na Waszych blogach jak i na moim :)
Dzisiaj przedstawiam Wam kosmetyk który mógłby dostać miano Sahary roku. A już Wam piszę dlaczego.
Żel jest w lekko przeźroczystym opakowaniu dzięki czemu widać ile go zostało, możecie zauważyć to na powyższym zdjęciu.
Konsystencja jest średnio gęsta bardziej w kierunku rzadkiej dlatego trzeba uważać aby zbyt dużo się go nie wylało.
Co do jego działania bo to o tym właśnie chciałam napisać. Żel zawsze stosuje wieczorem w celu zmycia resztek makijażu i umycia twarzy z zanieczyszczeń. Żel ten jest przeznaczony do cery tłustej bądź mieszanej. Po nałożeniu na mokrą skórę twarzy dobrze rozmasowuje żel i następnie spłukuje wodą. Wycieram do sucha ręcznikiem i jaki mam efekt? Skóra jest na maxa ściągnięta, wysuszona do granic możliwości. Szczególnie czuć ten efekt w okolicy oczu gdzie skóra jest cienka. Potrzebna jest natychmiastowa pomoc kremu do twarzy a w szczególności pod oczy.
Zbyt mocne wysuszenie skóry tłustej przyczynia się do jeszcze bardziej nadmiernego natłuszczania naskórka. Im bardziej wysuszamy skórę tym bardziej ona się przetłuszcza.
Nie polecam!