Witajcie ;*
Jak już pewnie zauważyłyście zaszły małe zmiany na blogu. Miałam zrobić prosty nagłówek składający się tylko z napisu, ale wyszło jak zawsze. Myślę, że przy białym szablonie nie co bardziej kolorowy nagłówek nie zaszkodzi :) Piszcie czy się podoba.
Pewnego czasu składałam zamówienie u pewnej osoby która mieszkała w Niemczech na kosmetyki z DM. Zrobiłam listę, zadowolona przekazałam - tym bardziej, że zamówienie wychodziło mi grosze. Napisałam w liśćie masło do ciała firmy Balea i odżywka do włosów z serii professional. (Nie)stety otrzymałam masło do ciała Treacle moon i olejek do włosów! Olejek oddałam, a masło sobie zachowałam bo pomyślałam, że może nie jest takie złe.
Właśnie tak zaczęła się moja "przyjaźń" z tym o to masłem.
Masło jest zamknięte w dość dużym opakowaniu, mieszczącym 250 ml masła. Osobiście lubię przejrzyste grafiki na etykietach, bez zbędnych obrazków i natłoku informacji. Tu dostajemy nazwę produktu, producenta, rodzaj produktu, przeznaczenie do konkretnej skóry no i historyjkę.
Masło jest skierowane do osób ze skórą normalną lub suchą.
Masło jak na masło jest dosyć lekkie i ma zbitą formę. Kolorek ciekawy bo lekko zielony. Żeby posmarować daną partię ciała, nie powiem bo trzeba dość sporo go nałożyć. Przez co jest mało wydajny. Używałam go od 2 lipca do dzisiaj czyli 17 dni. Zaznaczam, że stosowałam go 2 razy dziennie - rano i wieczorem. Jednak 2,5 tygodnia stosowania to dla mnie zbyt mało.
Nie ma najmniejszego problemu z jego rozsmarowaniem, nawet większej ilości! Nie tworzy smug, nie bieli skóry tym bardziej nie staje się ona zielona :) Wchłania się szybciej niż na zegarku upłynie 1 minuta. Głównym powodem dlaczego stał się on moim ulubieńcem jest to, że nie pozostawia lepkiego filmu na skórze. Nie oznacza to jednak, że nie ma na skórze żadnego efektu - skóra jest miękka, nawilżona, a także poprawiona jest jej elastyczność i sprężystość. Stosując rano i wieczorem nie zauważyłam niepożądanej suchości skóry.
Zapach to jest druga rzecz którą uwielbiam. Wyczuwam w nim nuty imbiru (jak sama nazwa mówi), a także kwaśnej limonki bądź zapach cytrusowy. Po otworzeniu wieczka zapach od razu "uderza" w nos. Utrzymuje się na skórze ok. 30 minut nie zmieniając swojej kompozycji, ale wydaje się być bardziej stonowana. Jak wiadomo każdy może odczuwać zapach inaczej, ale wszyscy będą czuli to samo - orzeźwienie, świeżość i energetyczne pobudzenie. Masło idealne na lato!
Nie wiem jaka jest jego cena, jeżeli ktoś wie to napiszcie. Prawdopodobnie coś ok. 20 zł.
Gdyby nie to, że jest mało wydajne i niedostępne w Polsce, z pewnością skusiłabym się na drugie opakowanie :)
Uwielbiam zapach imbiru :)
OdpowiedzUsuńciekawy, szkoda że u nas nie dostępny :/ ale i zapach imbiru nie koniecznie lubię
OdpowiedzUsuńImbir w kosmetykach, o proszę :D
OdpowiedzUsuńCzemu nie :D
Usuńzapach niekoniecznie dla mnie ;) ale chtnie bym użyła innej wersji zapachowej :)
OdpowiedzUsuńTeż wypróbowałabym inną wersje zapachową :) Wiem, że jest mango, malina <3, kokos (jeżeli pachniałby jak lody kokosowe też bym chciała). Szkoda tylko, że są niedostępne w Polsce :(
UsuńNie wiem, czy mogłabym go używać ze względu na zapach :P
OdpowiedzUsuńZapach mnie kusi, lubię imbir :)
OdpowiedzUsuńteż lubię jego zapach :)
UsuńNie lubię zapachu imbiru, ale masełko samo w sobie wygląda ładnie :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem zapachu :))
OdpowiedzUsuńTo takie cuda są w niemieckim DM? Nie widziałam ich nigdy, jutro nadrobię zaległości ;)
OdpowiedzUsuńWidać są :) Gdybym miała dostęp to bym wypróbowała inne :)
Usuńszkoda, że tak źle jest z jego dostępnością, też chętnie bym wypróbowała
OdpowiedzUsuńszkoda, że dostępność tak słaba, ciekawe jest :)
OdpowiedzUsuńNie wiem jak na moją skórę zadziałałby imbir, pewnie rozgrzewa? :P
OdpowiedzUsuńnic nie rozgrzewa :) To tylko nuta zapachowa.
Usuń