Witajcie ;*
Przepraszam za małą przerwę, ale brak czasu daje się we znaki niestety. Mam nadzieje, że teraz już nic takiego nie nastąpi :)
Dzisiaj odsłona kolejnego wosku, a mianowicie "Fresh cut roses" czyli świeżo ścięte róże :)
To jest kolejny z moich ulubionych wosków :) Jest to wosk, który idealnie odwzorowuje swoją nazwę i nie ma w nim nic sztucznego. Zapalając go trzeba chwilę odczekać aż zapach nabierze na intensywności. Nie jest on jednak duszący, jego intensywność określiłabym na średnią. Po całkowitym rozpuszczeniu wosku w kominku unosi się zapach róż, taki jak często dostajemy np. na dzień kobiet (już niedługo) bukiet. Często jeżeli róże są dość świeże wydzielają przyjemny aromat. Tak i jest w tym przypadku :) Nie ma żadnej chemicznej nuty :) Zapach idealny na wiosnę :)
mam takie samo zdanie o nim :) uwielbiam jego cudowny, różany zapach ♥
OdpowiedzUsuńJeśli pachnie jak prawdziwe róże to mogłabym go polubić, ale jeśli ma coś z różanych kosmetyków itp. to odpada:]
OdpowiedzUsuńdla mnie pachnie jak prawdziwe świeże róże :)
Usuńbardzo ciekawy zapach...
OdpowiedzUsuńja nie dawno rozpoczęłam w końcu swoją przygodę z woskami :)
OdpowiedzUsuńZapach róży trzeba lubić - jak pachnie jak te z kwiaciarni to jestem na tak :) Bo generalnie te zapachy różane w niektórych kosmetykach są po prostu straszne :P
OdpowiedzUsuń