Zapachowa miłość

Po chwilowej nieobecności spowodowanej świętem już opisuje co nie co :)
U was też tak jest zimno? Pamiętam, że w tamtym roku na 1 listopada było ciepło. A teraz wiatr, zimno i deszcz :(
Koniec marudzenia o pogodzie, opisze wam mojego ulubieńca nie pod względem efektu ale zapachu!

Avon Naturals

Waniliowy scrub do ciała

Z racji tego, że moja skóra lubi jak się ją co jakiś czas potraktuje tzw. "zdzierakiem" to skusiłam się na scrub z Avonu o zapachu wanilii. Kiedyś nie lubiłam wanilii typu np. serki ale ostatnio coś mi ona pod pasowała :)

Producent opisuje iż scrub jest z masłem shea, proteinami mleka i witaminą E. Pozostawia skórę miękką i gładką.

Opakowanie jak widać, dużo nie trzeba opisywać. Miękka tuba mieszcząca 200 ml, na zatrzask.

Zapach i to jest właśnie to co mnie zauroczyło w tym produkcie. Jest identyczny jak waniliowy serek homogenizowany :) Aż chce się go zjeść! Trochę słodki ale nie do przesady. Niestety nie utrzymuje się na skórze a bardzo szkoda, za to w łazience go dłużej czuć.

Jego konsystencja też przypomina serek bo jest gęsta i koloru kremowego.

 Niestety ale scrubem nie powinno się to nazywać, bardziej bym dała mu nazwę "Waniliowy krem pod prysznic delikatnie peelingujący" Dlaczego? Bo nie jest to typowy zdzierak. Drobinki są malutkie i lekko drapią skórę ale na pewno nie ścierają martwego naskórka. Więc nazwa trochę się mija z realnym efektem jaki daje produkt, skóra po nim nie jest wysuszona ale też nie nawilżona.

Taki po prostu zapachowy dodatek w łazience :)

Cena: 9,90/200 ml

Kupię ponownie chociażby ze względu na sam zapach :)

Znacie jakieś waniliowe perfumy ?