14 grudnia 2012

Soraya peeling + bestseller książkowy

Święta tuż tuż i mam coraz mniej czasu na wszystko i niestety na bloga też, ale będę starała się częściej odzywać:)
Dzisiaj chciałam się podzielić opinią o dość sławnym peelingu do twarzy Soraya morelowy peeling ultra oczyszczający.
Producent opisuje że peeling: 
- głęboko oczyszcza i wygładza skórę
- złuszcza i usuwa martwe komórki naskórka
- zmniejsza widoczność porów
- nawilża i odżywia
- przyśpiesza proces regeneracji i odbudowy naskórka
- dodaje skórze blasku i świeżości
Zapach jest dosyć przyjemny, typowo morelowy, nie utrzymuje się na skórzę.
Opakowanie to tuba mieszcząca 150 ml, z mojego peelingu ktoś sobie chyba w sklepie użyczył bo w domu zauważyłam że prawie w połowie tubka była pusta. Zamykana na klik.

Konsystencja jest kremowa z dużą ilością widocznych drobinek. Raczej jest to peeling drobnoziarnisty.

 Co do samego peelingu. Swego czasu był on bardzo popularny w blogsferze. Jest to prawdopodobnie  zamiennik peelingu morelowego z ST.IVES którego niestety nie miałam okazji wypróbować ze względu na jego wycofanie.
Aczkolwiek mnie ten peeling jakoś nie ujął za serce. Owszem ładnie oczyszcza twarz, sprawia że staje się ona miękka i gładka ale jak u mnie to nic więcej nie zdziałał czyli efekt praktycznie podobny jak u większości zdzieraków. Być może dlatego, że jestem przyzwyczajona do gruboziarnistego peelingu z perfecty. Dlatego też myślę że kupię go kiedyś ale w sytuacji gdy perfecta mi się znudzi.
Cena: ok. 13 / 150 ml

Niedawno głośno było o książce "Pięćdziesiąt twarzy greya" Chcąc sprawdzić czy to faktycznie dobra książka postanowiłam i ja przeczytać ale w wersji e-book.
Moje uczucia po przeczytaniu? Trochę są mieszane. Aczkolwiek najbardziej mnie zainteresowała przeszłość samego Christiana Greya więc teraz sięgnęłam po drugi tom "Ciemniejsza strona greya". 
Czytałyście już może?

Ktoś ma ochotę na pierniczka :D ?

Pozdrawiam w to piątkowe śniegowe popołudnie ;*
To już 100 post ! :)

13 komentarzy:

  1. Oja.. pierniczka bym z chęcią zjadła ^^
    Co do peelingu - nie używałam, obecnie w mojej łazience wita peeling z Joanny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pierników jeść nie lubię, ale dekorowanie ich to ogromna frajda i na pewno w tym roku będę je dekorować, a zdjęcia pokażę:) Twoje pierniczki takie grube, wygladają bardzo smakowicie :)

    A tego peelingu nigdy nie miałam:) Zapraszam przy okazji na KONKURS jeśli jeszcze nie brałaś udziału:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam żadnego doświadczenia z peelingami do twarzy, jeśli już to znam tylko enzymatyczne...

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierniki wyglądają fantastycznie ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. nie nie, to jeśli brałaś udział to Twoje zgłoszenie jest na pewno:) tylko mam duuużo zgłoszeń i nie wszystkie są widoczne, wyświetlają się dopiero po wysunięciu kolejnych komentarzy:)

    OdpowiedzUsuń
  6. zastanawiam się na tym peelingiem ;)

    jestem w trakcie czytania drugiej części.

    OdpowiedzUsuń
  7. druga część lepsza, bo więcej się dzieje ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mniam, pysznie wyglądają te pierniczki <3
    A peeling miałam i byłam z niego całkiem zadowolona :)


    Przy okazji zapraszam do komentowania i obserwowania mojego bloga oraz do udziału w rozdaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeszcze peelingu morelowego nie miałam ; p musi pachnieć cudnie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jeszcze swojego idealnego peelingu nie znalazłam ale z Ziaji różany jest najbliżej ;-)

      Usuń
  10. Niestety ten peeling do ST.IVES się nie umywa...ubolewam nad jego wycofaniem:(

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za wszystkie komentarze. Postaram się odpowiadać na wasze pytania :) Pozdrawiam.