Okres jesienno-zimowy sprzyja gorszej kondycji ust. Suche powietrze, mrozy i zimny wiatr powodują, że usta są spękane, suche i często nawet krwawią. Jako profilaktykę stosuje przed wyjściem na dwór masełko do ust, a w kieszeni kurtki lub torebce znajduje się zawsze jakaś pomadka pielęgnacyjna.
Dzisiaj opowiem Wam o tym pierwszym, czyli niezawodnym masełku do ust z Nivea.
Dosyć praktyczne, ale tylko do stosowania w domu. Żałuje, że nie zrobili jeszcze pomadki w formie sztyftu o takich samych właściwościach i zapachach jak masełka :) Jednak gwarantuje to wydostanie masełka do końca z opakowania.
Masełko jest zbite, aczkolwiek pod wpływem ciepłego palca zaczyna się powoli rozpuszczać. W porównaniu do masełka z Bielendy, które opisywałam tutaj, to nie rozpływa się i nie rozlewa.
Zapach jest powalający, ponieważ pachnie borówkami/jagodami. Szkoda, że nie jest wyczuwalny po nałożeniu.
Masełko stosuje zależnie od potrzeby w ciągu dnia, gdy jestem akurat w domu. Swoje miejsce ma na szafce nocnej przy łóżku i nigdzie się stamtąd nie rusza. Na noc nakładam grubszą warstwę masła.
Co ważne dla mnie, że podczas aplikacji można spokojnie nie używać lusterka. Nie robi ono białych smug (oczywiście przy optymalnej ilości), nie barwi ust, nie wylewa się po za ich kontur, a sprawia, że są lekko błyszczące. Ulga po nałożeniu jest natychmiastowa. Usta są nawilżone, miękkie, bez suchych skórek i wyglądają bardzo estetycznie. Zauważyłam, że działa kojąco na wszelkie ranki powstałe na ustach.
Podczas stosowania na noc, rano usta są wygładzone i tak jak pisałam wyżej nawilżone.
Masełko "zjada się" tradycyjnie razem z posiłkiem lub po ok. 2 godzinach gdy nic nie jemy. Plus za to, że nie ma dziwnego gorzkiego smaku (kto czytał recenzje masełka z Bielendy wie, że ono takie miało).
Masełko jest bardzo wydajne i starcza na kilka ładnych miesięcy, a jego gramatura to 16,7 g.
W cenie regularnej można kupić za 9,99 zł, jednak czasami można trafić na promocje :)
Miałyście masełka? Ja miałam malinowe i tak samo byłam z niego zadowolona.
Nie miałam żadnego jeszcze masełka do ust. Jednak, nie powiem, to kusi bardzo :)
OdpowiedzUsuńJa miałam kiedyś malinowe z Nivea, później brzoskwiniowe z Bielendy i teraz to. I mogę szczerze powiedzieć, że do Bielendy już nie wrócę, a pozostaje wierna tylko tym masełkom z Nivea :)
Usuńdziś kupiłam i zdecydowałam się na kokosową wersję
OdpowiedzUsuńJa się zraziłam do masełek po bublu z Bielendy :(
OdpowiedzUsuńTe na szczęście nie są takie same jak Bielenda :)
UsuńTak Nivea są zupełnie inne niż Bielenda która dla mnie też jest bublem :D Masełka Nivea za to bardzo bardzo lubię :D
UsuńMam karmelową wersję i bardzo ładnie pachnie :) Co do właściwości, nie jest najgorzej, ale wolę pomadkę peelingującą Sylveco :P
OdpowiedzUsuńA tej pomadki jeszcze nie miałam :)
UsuńNie miałam tego produktu :)
OdpowiedzUsuńU mnie maselka od nivea sie nie spisują.
OdpowiedzUsuńZrobiłaś cudowne zdjęcia!
Dziękuje :)
Usuńgdy skończę pomadkę z Nivea na pewno zaopatrzę się w to masełko ;D
OdpowiedzUsuńUwielbiam te masełka jestem ciekawa tych nowych zapachów.
OdpowiedzUsuńJa jestem też ciekawa zapachu kokosowego masełka :)
UsuńUuuuwielbiam je! :) Miałam wszystkie smaki które były dostępne od początku, tych nowych jeszcze się nie dorobiłam. Ale na sto procent je też wypróbuje :) Aktualnie mam jeszcze pół słoiczka malinowego :)
OdpowiedzUsuńJa miałam tylko malinowe, ale myślę, że z czasem wszystkie wersje wypróbuje :)
UsuńTeż dziś pisałam o tych masełkach, ja lubię, ale tylko na noc :)
OdpowiedzUsuńJuż lecę czytać :)
UsuńJuż od dłuższego czasu planuję zakup tej wersji masełka :D
OdpowiedzUsuńMasełka Nivea nie przemawiały do mnie aż do momentu gdy dowiedziałam się o borówkowym. :) Dobrze pielęgnuje moje usta, ach no i jest borówkowe co jest jego największym plusem :p
OdpowiedzUsuńBorówkowe pięknie pachnie :)
UsuńNie dziwie się, że to Twój ulubieniec :)
OdpowiedzUsuńwstręciucha- kusisz:)
OdpowiedzUsuńJaka wstręciucha ;)
UsuńTyle dobrego słyszałam o tych masełkach, a sama wciąż się z nimi mijam, może jak wykończę aktualne preparaty do ust w końcu sięgnę po masełko Nivea.
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze tego masełka ponieważ nie lubię ja produkt wchodzi mi za paznokcie ;P
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńja miałam o to z Nivei i z Bielendy. I jeżeli chodzi i to drugie to nienajlepiej, do dziś siedzi w lodówce i rzadko używam, szybko się rozpuszcza ;/ za to duży plus za zapach - wiśniowy <3 A Nivea też mi jakoś nie przypadła do gustu, po pomalowaniu po jakimś czasie zbierała mi się na ustach i robił się taki biały ślad ;/ U mnie najlepiej się sprawdza Carmex i Neutrogena :)
OdpowiedzUsuńU mnie na szczęście białych śladów nie robi :)
Usuńnie miałam żadnego, ale to dlatego, że nie lubię wsadzania aplucha do tego i grzebania i w ogóle fuuuu xD
OdpowiedzUsuńZawsze wykonuje czynność smarowania ust masełkiem po umyciu rąk :)
Usuńale to już nawet nie o to chodzi, jeszcze na pcozątku nei ejst tak źle, ale potem jak panzokcie sie wbijaja w masełko jest po prostu nieprzyjemne ;)
Usuńja się pokusiłam o balsam z Bielendy wiśniowy i tak średnio jestem zadowolona z tego typu aplikacji :/
OdpowiedzUsuńU mnie się to sprawdza tylko w domu :)
UsuńPosiadam ten w wersji karmelowej i jest świetny, będę musiała skusić się na ten. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMinus że trzeba nakładać palcem
OdpowiedzUsuńwww.kataszyyna.blogspot.com
Dlatego pisałam, że żałuje, że nie ma ich w formie sztyftów :)
UsuńJak tylko skończę wersję malinową to skuszę się na te albo kokosowe :)
OdpowiedzUsuńPatrząc na opakowanie bardzo kusi. Muszę dokonać zakupu! Ale wybiorę wariant kokosowy, ze względu na to że jestem jego wielką fanką. :)
OdpowiedzUsuńMam już orzechowe i malinowe, kiedy wykończę tamte na pewno przyjdzie czas na jagodowe! Już czuję jak pachnie :))
OdpowiedzUsuńJa mam ogromną chęć na wersję kokosową a o tej jagodowej zapomniałam i też chcę - bardzo lubię masełka NIVEA :)
OdpowiedzUsuńJa miałam tylko z makadamią i nie spodobało mi się na tyle, żeby wypróbować inne wersje:/
OdpowiedzUsuń